O łączeniu stada.

Sytuacje codzienne - przybywa nowy pies, do domu, w którym mieszka już inny, jeden, kilka, kilkanaście...
Jak sprawić, aby dołączenie nowego osobnika było bezproblemowe i spokojne?
Przede wszystkim - spokojny i zaufany przewodnik. Niestety tego nie robi się w jeden dzień, zaufanie psa trzeba zdobyć powoli, postawą, działaniem. Każdy pies jest inny, każdy ma inne potrzeby - najważniejszą jednak rolą dobrego szefa stada jest umiejętność zaspokojenia potrzeb każdego jego uczestnika.. Działanie spokojne, zaufania nie zbuduje się strachem.
W sytuacji kiedy przewodnik jest taki, jak być powinien generalnie robota robi się sama ;) Kilka elementów układanki może jednak być przydatnych, między innymi:
- łatwiej poznać innych jeśli mamy możliwość wycofania się w razie potrzeby i zachowujemy swoją przestrzeń (u każdego inną ) - a więc: miejsce!
- łatwiej poznać w pierwszej kolejności psy najważniejsze w hierarchii, przechodząc potem do kolejnych szczebli ;)
- łatwiej też zrobić to w obrębie tej samej rasy - gdzie psy po prostu fizycznie są do siebie podobne, a i fizyczne jest podobieństwo wszelkich sygnałów. (o sygnałach ciekawie i czytelnie np w książce Turid Ruugas "sygnały uspokajające" )
Czasem warto też zacząć od psów co do, których mamy większą łatwość ze względu na ich charakter, i tak na przykład wprowadzając do stada owczarka niemieckiego / sukę (stado składające się z: owczarek niemiecki - pies,  użytek, owczarek belgijski - suka / oba dość wysokie pozycje /, alaskan husky - suka, karelczyk - pies) poszłam schematem:
- suka nowa najpierw poznała owczarka wg zasady rasa-rasa i najważniejszy pies, najbardziej zrównoważony (biorąc pod uwagę, że dodatkowo suka przechodzi początkowy stres związany ze zmianą miejsca!!), potem pies nr 2/ karelczyk, również spokojny, następnie w kolejności suka alaskan - czyli suka podporządkowana, a na końcu belg, asertywna suka niekastrowana.
Przy każdym nowym kontakcie przewodnik pozostaje wyłącznie w roli obserwatora, co wymaga wspomnianego spokoju i opanowania (brak tych umiejętności to dyskwalifikacja, lepsza wtedy wydaje się być nieobecność)  ;) Osobiście wtrącam się jedynie widząc zachowania agresywne, w innych przypadkach kompletnie nie, pozostawiając ułożenie ich własnych relacji psom - bez narzucania - w końcu potem będą one musiały zostawać często również same ze sobą, bez mojej obecności, więc ingerencja nie ma tu sensu, układanie na siłę życia i dobieranie przyjaciół również nie ;) Według powyższego schematu połączenie stada przebiegło bezproblemowo, bez jednego konfliktu, a już po jednym dniu psy są w stanie przebywać ze sobą w pomieszczeniach zamkniętych, w ciasnych przestrzeniach, również same :) /m/



Komentarze